środa, 24 września 2014

Gellert Tamas - Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści

„Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści” to jedna z tych książek, po przeczytaniu której uświadamiamy sobie, jak podłą istotą może być człowiek. Jak podli jesteśmy. W końcu, ile razy życzyliśmy komuś źle, ciesząc się jak małe dzieci, gdy jedno z tych życzeń ulegało urzeczywistnieniu? Ile satysfakcji odczuwaliśmy sprawiając innym przykrość, wykorzystując w tym celu starannie dobranych słów? Ile tak naprawdę brakowało nam, by chwycić za broń, gdyby tylko znajdowała się pod naszą ręką?

„Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści” to na pewno obraz ciemnej strony ludzkiej natury. Sytuacji, gdzie puszczają wszelkie hamulce. Nie ma miejsca tu dla zdrowego rozsądku. Wraz z pierwszym strzałem pozostaje już tylko jedna droga, na samo dno. I pytania, masa pytań, czy można było temu zapobiec?

Czy w ogóle można powstrzymać nienawiść? Zdusić ją w sobie i z szczerym uśmiechem spoglądać na świat? Czy też jesteśmy na nią skazani, jako nieodzowny element naszego jestestwa? Dostajemy ją w pakiecie razem z innymi uczuciami w momencie narodzin i w zależności od sytuacji korzystamy z jej usług by załagodzić własne, zachwiane stany emocjonalne. Pytanie tylko, gdzie leży granica, której pod żadnym pozorem nie powinniśmy przekraczać? Do jakiego momentu mamy prawo nienawiścią usprawiedliwiać nasze zachowanie? Jak o tym decydować?

W „Mężczyźnie z laserem” trudno szukać odpowiedzi na te pytania. Każda kolejna strona tylko je generuje, wymusza na czytelniku refleksje nad otaczającym go światem, zmusza do zastanowienia się nad sobą. Czy bylibyśmy wstanie zaatakować kogoś, tylko dlatego że ma inny kolor skóry, włosów? John Ausonius, główny bohater reportażu, nie miał z tym problemu. Po prostu, pewnego dnia strzelił do osoby, którą uznał za imigranta, jako znak protestu, że w Szwecji przebywa za dużo obcokrajowców. Jego zdaniem zabierali oni  Szwedom pracę, przyczyniali się do wzrostu przestępczości i dlatego należało ich wyrzucić z kraju. Początkowo nie zamierzał zabijać swoich ofiar, jednak z czasem poczuł, że jeżeli faktycznie chce coś osiągnąć musi odebrać komuś życie.
Charakterystyczne dla ataków Ausoniusa była czerwonka plamka widziana przez poszkodowanych, stąd tytuł „Mężczyzna z laserem”. Niemniej książka nie jest  tylko opisem kolejnych napaści Johna, to bardziej pretekst do przeanalizowania szwedzkiego społeczeństwa na przełomie lat 80/90.W tym czasie Szwecja zmagała się z poważnymi problemami na tle rasistowskim. Dużą popularność zaczęła zyskiwać partia polityczna „Nowa Demokracja”. Jej członkowie na każdym kroku powtarzali, że za wszelkie kłopoty w kraju winę ponoszą jedynie imigranci. I to oni są sami sobie winni, że ktoś do nich strzela. Można więc powiedzieć, że w pewnych kręgach czyny Ausoniusa spotykały się z ogromną aprobatą. Rządzący z kolei twierdzili, że w Szwecji nie ma rasizmu, a wszelkie wydarzenia związane z imigrantami należy uznać jako bardziej lub mniej poważne incydenty.

Gellert Tamas przygotowując się do napisania książki wykonał kawał mrówczej roboty, za co należą mu się wielkie brawa. Dotarł do rodziny Ausoniusa, jego znajomych z lat dziecięcych i późniejszych, rozmawiał z policjantami pracującymi nad sprawą „Mężczyzny z laserem”, przeczytał tysiące stron z akt  dotyczących dochodzenia oraz śledztwa, przejrzał setki materiałów prasowych, a także kilkakrotnie odwiedził samego przestępcę wysłuchując tego co ten ma do powiedzenia. Dzięki temu dostajemy pełen obraz Johna Ausoniusa. Obserwujemy, w jakich warunkach dorastał, jak zmieniały się jego poglądy, dlaczego zaczął strzelać do obywateli innych krajów.
 
Sam reportaż czyta się jak dobry kryminał skandynawski. Mimo wielu ograniczeń, wynikających z faktu, iż autor nie mógł pozwolić sobie na pisanie nieprawdy, nie nuży. Podoba mi się w książce również sposób, w jaki Tamas opisuje wydarzenia. Unika komentarzy, nie ocenia, stara zachowywać się bezstronnie, dając czytelnikowi możliwość samodzielnego wyrażania własnej opinii. A to jest bardzo ważne przy tego typu publikacjach.

Warto sięgnąć po „Mężczyznę z laserem”, choćby w tym celu by poznać demony, które siedzą w Szwedach do dziś. Wprawdzie John Ausonius zabijał na początku lat dziewięćdziesiątych, ale problemy na tle rasistowskim ciągle w Szwecji istnieją. Wystarczy wspomnieć o atakach na imigrantów w Malmö z przed pięciu lat. Pamiętajmy też, iż wszystkie te wydarzenia wbrew pozorom mają miejsce bardzo blisko Polski.

quidam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz