wtorek, 4 listopada 2014

Anders Roslund, Börge Hellström - Bestia


Zawsze mnie intrygowało, jak wygląda współpraca dwóch pisarzy piszących wspólnie powieść. Czy w kwestiach spornych dochodzi między nimi do ostrych kłótni, czy decydują się na przysłowiowy rzut monetą? Może istnieje podział na tego bardziej i mniej ważniejszego? Do kogo należy ostateczny głos? A styl? Przecież każdy z nich pisze inaczej. Ile jest  więc w książce jednego, a ile drugiego? Zdaję sobie sprawę, że tego typu dywagacje schodzą na dalszy plan, w momencie kiedy otrzymujemy owoc owej kooperacji. Nie ważne wtedy staje się, kto co wymyślił, lecz efekt końcowy. Z tym niestety różnie bywa. Czasem są to udane rzeczy, a czasem nie. W przypadku „Bestii” na szczęście nie mamy do czynienia z czymś słabym, kiepskim, ale z interesująco opowiedzianą historią.

Książka rozpoczyna się dość mocno, od opisu początkowej fazy brutalnego gwałtu na dwóch nieletnich dziewczynkach. Autorzy ewidentnie chcieli wstrząsnąć czytelnikiem, przywalić mu centralnie między oczy. Robią to jednak z dużym wyczuciem. Nie epatują przemocą, nie gorszą. Po przeczytaniu tego fragmentu byłem bardziej w szoku, aniżeli czułem niesmak. Później powieść już nie wzbudza aż takich emocji, co wcale nie rzutuje negatywnie na jej poziom. Panowie umiejętnie budują napięcie i gdy wydaje się, że wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia wprowadzają element, który znacznie komplikuje całą akcję.

Ciekawym pomysłem, choć nie wiem czy zamierzonym, jest brak głównego bohatera. Wprawdzie „Bestia” rozpoczyna serię kryminałów, opartych na losach dwójki policjantów Ewerta Grensa i Svena Sundkvista, to tutaj nie pełnią oni pierwszoplanowych ról. Jak już wcześniej wspomniałem nikt tego nie robi. Każda postać, nawet jeżeli pojawia się tylko na chwilę, znacząco wpływa na rozwój dalszych wydarzeń. To tak jak z puzzlami, gdzie po dodaniu kolejnych fragmentów  naszym oczom ukazuje się coraz wyraźniej układany obrazek. W książce obrazek ten przybiera postać jednego z wielu występujących równolegle względem siebie wycinków rzeczywistości, z których zbudowany jest świat. Gdzieś w danej sekundzie rodzi się dziecko, gdzie indziej ktoś umiera, gdzieś toczy się wojna, a pod naszymi oknami rozgrywany jest mecz piłki nożnej. Wszystkie te zdarzenia, choć niemające z sobą nic wspólnego, są konsekwencją innych zdarzeń i zarazem stanowią punkt zapalny dla tego co wydarzy się w przyszłości. U autorów wszystko zaczyna się, gdy w drodze na badania, z więziennej furgonetki ucieka groźny przestępca. W pościg za zbiegiem ruszają policjanci. W międzyczasie zostaje zamordowana kilkuletnia dziewczynka. Na pierwszy plan wysuwa się jej ojciec. Później do gry wchodzi prokurator, a następnie osoby odsiadujące kary w jednym z szwedzkich więzień. Oczywiście po drodze spotkamy strażników więziennych, parę staruszków, przedszkolankę, czyli tych wszystkich ludzi, tworzących tło dla historii, będących przypadkowymi świadkami zdarzeń, a zarazem mającymi coś do powiedzenia.

Anders Roslund i Börge Hellström „Bestią” debiutują jako duet i jako pisarze w ogóle. I robią to w najlepszy z możliwych sposobów. „Bestia” bardzo szybko staję się bestsellerem, nagrodzona zostaje m.in. „Szklanym  Kluczem” za najlepszy kryminał napisany w krajach nordyckich. Choć porusza ona niezwykle trudny oraz kontrowersyjny temat, do jakich bez wątpienia należy pedofilia, czyta się ją zadziwiająco dobrze. Nie bez znaczenia ma tutaj doświadczenie autorów. Praca w telewizji, czy w ośrodku zajmującym się molestowanymi dziećmi sprawia, iż panowie wiedzą co zrobić by nie popaść w sztuczny dramatyzm, niepotrzebny patos lub tani sentymentalizm. Szczerze polecam.

quidam