poniedziałek, 1 czerwca 2015

Cilla & Rolf Börjlind – Przypływ

Dwudziestokilkuletnia Olivia Rönning, studentka Wyższej Szkoły Policyjnej, postanawia w ramach nadobowiązkowego zadania przyjrzeć się jednej z nierozwiązanych do dziś spraw. Dotyczy ona brutalnego morderstwa popełnionego dwadzieścia cztery lata wcześniej w rejonie Hasslevikarna w trakcie przypływu syzygijnego. Ofiara, kobieta o urodzie latynoskiej, została utopiona. Nikt nie wie kim była, co robiła na wyspie, ani dlaczego została zabita. Jedyny świadek, dziewięcioletni chłopczyk, widział tylko trzy sylwetki zakopujące po głowę kobietę i obserwujące jak powoli znika pod powracającą wodą.

Zadanie od początku jest trudne. Mało dowodów, mało świadków, a na dodatek główna osoba odpowiedzialna za prowadzenie śledztwa od paru lat przebywa w nieznanym miejscu. Próbując się z nią skontaktować Olivia na każdym kroku napotyka jednak ścianę milczenia. Tom Stilton odszedł ze służby z pobudek osobistych i żaden z byłych współpracowników nie ma pojęcia co teraz porabia.

Równocześnie w Sztokholmie dochodzi do serii napadów na osoby bezdomne. Nieznani sprawcy dotkliwie biją swe ofiary, a filmy dokumentujące ich czyny zamieszczają w Internecie. Mimo zapewnień, policja niewiele robi w tej sprawie. W końcu dochodzi do tragedii.

Czytając „Przypływ” z początku miałem spore obawy w stosunku do głównej bohaterki. Młoda dziewczyna, jeszcze nie policjantka, czy czasem autorzy nie nadali jej z byt dużo cech pasujących bardziej dla doświadczonego gliniarza, który z nie jednego pieca jadł chleb. Ku mojej radości tak nie jest. Olivia bez wątpienia posiada papiery na dobrego śledczego, ale wciąż przed nią dużo pracy by tak się stało. Także inne postacie wypadają wiarygodnie i mogą budzić u czytelników wiele sympatii. Zwłaszcza Tom Stilton reprezentujący dobrze znany nam typ samotnika, z zawirowaniami w życiu osobistym, lecz to co odróżnia go na tle innych znanych policjantów, to forma jaką ta samotność przybiera kształt.

Małżeństwo Cilla & Rolf Börjlind, znani w Szwecji scenarzyści, powieścią „Przypływ” pokazują, że na polu literackim też potrafią się odnaleźć. Mimo debiutu książce ciężko cokolwiek zarzucić. Dobrze skonstruowana akcja, z licznym zwrotami sprawia, iż nawet brak charakterystycznego dla tej części świata skandynawskiego klimatu nie wpływa negatywnie na jej odbiór. Zresztą dziwne by było inaczej. W dobrym kryminale liczy się przede wszystkim zagadka, intryga i bohater. Oczywiście skandynawski nastrój nadaje książkom dodatkowy smaczek w postaci tajemniczości, niepewności, a nawet i lęku, ale na pewno nie może być argumentem mówiącym co jest dobre, a co złe. Mnie „Przypływ” bardzo przypadł do gustu i w przyszłości chętnie sięgnę po inne dzieła autorów.

quidam