czwartek, 29 października 2015

Marek Krajewski – Arena szczurów

Ciężko pisać recenzję, w której praktycznie każde słowo znacząco może zdradzić treść, a i nawet zakończenie książki. W przypadku najnowszej powieści Marka Krajewskiego tak właśnie mam. Spowodowane jest to zmianą w schemacie, jakim wcześniej posługiwał się autor, pisząc kolejne kryminały. Do tej pory na początku pojawiał się trup, a na końcu zostawaliśmy informowani, kto zabił i dlaczego. Tym razem jest inaczej.

Akcja książki rozpoczyna się w czerwcu 1948 roku. Edward Popielski, bohater cyklu lwowskiego, pod przybranym nazwiskiem Antoni Hrabecki naucza matematyki i łaciny w szkole średniej w Darłowie. Gdy w dniu meczu piłkarskiego Polska – Dania, przegranego przez naszą reprezentację aż 8:0 ratuje jedną ze swych uczennic przed gwałtem, wzbudza niemałe zainteresowanie swoją osobą wśród mieszkańców miasta. Jedną z nich jest doktor Rafał Gordon. Medyk rozpoznawszy w Hrabeckim znanego przed wojną lwowskiego policjanta o ksywie Łysy, zwraca się do niego z prośbą o pomoc w schwytaniu niebezpiecznego gwałciciela. Popielski przyjmuje zadanie. Ścigając przestępcę nieoczekiwanie sam wpada w pułapkę, z której aby się wydostać, będzie musiał stoczyć najcięższy bój w swoim życiu.

Pierwsze co ciśnie mi się na usta po przeczytaniu „Areny szczurów” to, że Marek Krajewski ewidentnie odszedł od retro kryminału na rzecz retro thrillera. Miłośnicy zawiłych łamigłówek, skomplikowanych śledztw na pewno będą rozczarowani, ponieważ ich tu nie znajdą. Ale to nie jedyna zmiana. Kolejną jest przeniesie akcji do Darłowa. Jest to o tyle ważne, że we wszystkich poprzednich powieściach historie obsadzane były albo we Wrocławiu, albo we Lwowie, w miastach bardzo pieczołowicie i szczegółowo zrekonstruowanych przez autora. Darłowo w „Arenie szczurów” jawi się bardziej jako tło dla wydarzeń. Nie czuć w ogóle klimatu miasta, co fantastycznie pisarz potrafił oddać w przypadku wyżej wymienionego Wrocławia i Lwowa. „Arena szczurów” została pozbawiona również, charakterystycznych dla Marka Krajewskiego wątków filozoficznych. Pojawiają się sentencje łacińskie, jednak nie stanowią one żadnego przyczynku do głębszych rozważań.

Podsumowując, widać iż autor postanowił coś odświeżyć w swojej twórczości, nie iść na łatwiznę, serwując swym czytelnikom kolejny na swój sposób przewidywalny kryminał. Oczywiście, części fanom taki zabieg może nie przypaść do gustu, tak samo jak czuli rozczarowanie, gdy miejsce Mocka zajął Popielski. Lecz mnie bardziej interesowało, jaką wartość prezentuje sama w sobie „Arena szczurów”? Czy mam do czynienia z dobrą książka, czy przeciętną. Marek Krajewski przyzwyczaił mnie, że poniżej pewnego poziomu nie przywykł schodzić i tym razem jest podobnie. „Arena” to sprawnie opowiedziana historia przez pisarza mającego ciągle pomysł na siebie oraz chętnego do wprowadzania zmian.

quidam

piątek, 23 października 2015

David Foster Wallace - Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi

Książka „Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi” ma status kultowej w świecie literatury anglosaskiej. Dzieje się tak dlatego, że autor David Foster Wallace odwołuje się swoim stylem do powieści postmodernistycznej, nie popadając przy tym w schemat i rozwijając jej formułę. Wallace opisuje człowieka przełomu wieków. Czyni to jak gdyby miast pióra posiadał skalpel. Nie robi jednak krzywdy nikomu, ponieważ jest profesjonalistą. Lektura może okazać się bolesna, gdyż pojawiające się w powieści sytuacje i towarzyszące im emocje, uczucia sprowadzone zostają do wspólnego mianownika. Są nam bliskie, a opisy wyjątkowo sugestywne, barwne i obszerne.
Truizmem jest twierdzić że więcej łączy ludzką wspólnotę niż dzieli. Bo kiedy odczuwamy jakieś oryginalne natręctwo, gdzieś na drugim końcu świata jest druga osoba, ta kochana osoba, która również przeżywa to samo natręctwo. Grunt to się odnaleźć.

Kategoria paskudności, czy też zapaskudzenia, byłaby więc czymś, co odróżnia ludzi od siebie. Być może gdyby Wallace żył w epoce baroku (a z pewnością w epoce baroku pisał niejeden Wallace) byłaby mowa o grzeszności. Ale my dzisiaj mamy psychologię, psychoterapię, psychoanalizę, psychowiwisekcję i wiele innych słusznych pojęć, które niczego nam nie ułatwiają, ale z pewnością są użyteczne. Za to pomóc może nam lektura  książki. Książki jednak zabawnej i odważnej.

R.Z.