środa, 11 stycznia 2012

Dziś mam nastrój na...

Jeśli chodzi o nastroje, słuch jest najważniejszym ze zmysłów. Wszystko może być muzyką. Coś chrzęści i szeleści, inne dudni i wibruje, są jeszcze szepty, krzyki, cała ta niedookreśloność. Zmysłowe pomruki i westchnienia, ostre z bólu szarpnięcia strun, gdy wołamy coś, co już nie wróci, załamania tonu, gdy płaczemy i pogodne drgania, co kąciki ust unoszą ku górze z nadzieją. Dźwięki i melodie potrafią zbudować świat...od podstaw, od pierwszego puzzla, po dach, po dym z komina. Każdy z nas ma jakieś „kawałki”, które rozwalają
go na drobne kawałeczki. Takie, przy których siadasz tam gdzie stoisz i zaciskasz palce, aż paznokcie obiją się we wnętrzu dłoni jak małe półksiężyce. Muzyka potrafi „działać” po tysiąckroć silniej niż jakikolwiek obraz. Są takie płyty, których już pierwsze kilka dźwięków powoduje wstrzymanie oddechu... z emocji. Dla mnie taką płytą jest Kilka historii na ten sam temat Ani Dąbrowskiej. To mój emocjonalny sztandar. Nie sięgam po nią bez odpowiedniego zapasu chusteczek. Wspomniana płyta jest drugą w dorobku Ani. O ile pierwszy album, Samotność po zmierzchu, jest doskonały, to wobec albumu Kilka historii... brak mi przymiotnika, który w pełni oddałby mój zachwyt nad nim. Całość utrzymana jest w delikatnym, zaryzykuję stwierdzenie – kobiecym klimacie i zawiera po prostu zbiór znakomitych, ciepło brzmiących piosenek. Fakt, że na temat, który został już przewałkowany na wszelkie możliwe strony i to co najmniej kilkanaście razy. Niemniej Ani udało się udowodnić, że przy odpowiedniej, wręcz perfekcyjnej, aranżacji o miłości, rozstaniach i powrotach można mówić, czy też raczej śpiewać, bez końca. Każde odsłuchanie płyty pozwala mi odkryć coś nowego... w słowach, dźwiękach, czy też ogólnej harmonii. Perfekcyjne brzmienie oraz doskonałe teksty piosenek tworzą spójny nastrój, który najlepiej smakuje wieczorem po całym dniu pracy.

hannah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz