środa, 11 stycznia 2012

Jakub Ćwiek - Ofensywa szulerów

Nie śpieszno mi było do przeczytania tej książki. Wszystko za sprawą pewnej negatywnej recenzji, którą znalazłem w Internecie. Dodatkowo pomysł na całą historię wydał mi się jakiś taki nijaki. To wszystko razem wzięte sprawiło, że nim w ogóle otworzyłem książkę, miałem już wyrobione o niej zdanie. I to niezbyt pochlebne. A tak przecież nie wolno. Nie w przypadku, gdy mamy do czynienia z jednym z ulubionych pisarzy. Pisarzem, który na dodatek nigdy nie zawiódł naszego zaufania. Dlaczego tak postąpiłem, trudno powiedzieć. Nic mnie nie usprawiedliwia. Jednak, nie pochylę głowy z pokorą. Nie będę też bił się w piersi, twierdząc jak mogłem w przedbiegach tak źle ocenić najlepszą książkę Jakuba
Ćwieka. Zrobię co innego, a mianowicie napiszę, że „Ofensywa szulerów” to jedna z gorszych pozycji w twórczości autora. Ale po kolei…
    Kair, tuż po wojnie. W jednym z hoteli, spotyka się trójka nieznających siebie nawzajem ludzi. Dzieli ich wszystko, od pochodzenia, poprzez zainteresowania, wykonywany zawód, a nawet sposób postrzegania świata. Trzy różne charaktery, które ktoś zebrał w jednym miejscu, kusząc dużymi pieniędzmi. Aby jednak dowiedzieć się więcej szczegółów, a zwłaszcza osobiście poznać zleceniodawcę, bohaterzy w jedną noc będą musieli opowiedzieć po jednej, konkretnej historii ze swojego życia.
    A historie są niezwykłe, jak niezwykłe są osoby je opisujące. Jasper Maskelyne, Jan "Kaczor Donald" Zumbach oraz Leni Riefenstahl tylko na pierwszy rzut oka wydawać się mogą postaciami niepozornymi, nic nam o sobie nie mówiącymi (chyba, że ktoś fascynuje się historią z lat 1935-1945). W rzeczywistości , na stałe zapisali się złotymi zgłoskami na kartach historii - tej prawdziwej, nauczanej w szkołach. Jasper Maskelyne był jednym z najwybitniejszych iluzjonistów w Wielkiej Brytanii i nie tylko. W czasie drugiej wojny jako pracownik brytyjskiego wywiadu przy pomocy zmyślnych atrap zasłynął m.in. ukryciem przed lotnictwem niemieckim portu w Aleksandrii. Jan Zumbach, polski pilot, uczestniczył w Bitwie o Anglię. Po wojnie pod pseudonimem Johnny "Kamikaze" Brown walczył jako najemnik w Afryce. Dowodził też lotnictwem wojskowym Katangi i Biafry. Z kolei Leni Riefenstahl, nazywana nadworną reżyserką Hitlera, zanim zaczęła kręcić filmy propagandowe uchodziła za uzdolnioną reżyserkę i dobrą aktorkę.
    Niestety, Jakub Ćwiek nadając opowiadaniom indywidualnego charakteru, adekwatnego do cech opowiadających bohaterów troszeczkę przedobrzył. Czytając historię Zumbacha odnosi się wrażenie, jakby to była bajka dla niekoniecznie dużych dzieci. Odważni, polscy piloci bez krzty strachu, niczym polska szlachta sarmacka stają do pojedynku z duchami słynnych niemieckich lotników, traktując to jako wielką, młodzieńczą przygodę, którą w przyszłości będą mogli godzinami opowiadać przy szklaneczce wódki. Opowiadanie Leni, najdłuższe ze wszystkich, dzięki cechom kobiecym miejscami przypomina bardziej melodramat niż fantastykę. Jest zbyt rozlazłe i nudne. Jedynie historia Maskelyne’a może podobać się w całości. Pozbawiona praktycznie elementów magicznych przenosi czytelnika w świat, w którym ciężko odgadnąć co jest prawdą, a co fikcją. Na pewno duże znaczenie ma tutaj sposób opowiadania przez Maskelyne’a – rzeczowo, konkretnie, jednym słowem po brytyjsku.
    Dużą niespodzianką (niekoniecznie miłą) po skończeniu lektury, może być fakt że Ofensywa Szulerów stanowi raptem wstęp do większej całości, z którą przyjdzie nam zapoznać się dopiero w kolejnym (kolejnych?) tomie. Przy czym, dzięki ciekawemu zabiegowi autora polegającym na przydzieleniu do każdego rozdziału jednej opowieści, książkę można traktować jako pojedynczy, kompletny twór. Z jednej strony mamy więc do czynienia z niezakończoną powieścią, a z drugiej ze zbiorem niezależnych od siebie opowiadań. Gdyby jeszcze opowieść Leni była krótsza, oceniłbym „Ofensywę” na 4-, a tak daję mocne 3.

quidam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz