środa, 11 stycznia 2012

Yasmina Khadra - Zamach

Amin Dżafari jest izraelskim Beduinem. Po ukończeniu studiów lekarskich zostaje chirurgiem w szpitalu w Tel Awiwie. Poślubia piękną Silham i razem zamieszkują w willowej dzielnicy bogaczy. Jeżdżą po całym świecie, goszczą u siebie znakomitych ludzi, słowem: dobry przykład asymilacji Izraelczyków z Arabami. To wszystko wygląda wspaniale do momentu, gdy Amin dowiaduje się o zamachu w jednej z miejskich restauracji. W tym kraju to rzecz może nie tak niezwykła, ale tego samego dnia wieczorem lekarz zostaje wezwany do szpitala, by poznać tożsamość zamachowca-samobójcy – to jego żona. Od tej pory Amin Dżafari szuka motywów tej zbrodni, a przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że o niczym do
końca nie wiedział.
    Powieść ukrywającego się pod pseudonimem Yasmina Khadra Mohammeda Moulessehoula czyta się błyskawicznie. Wartka akcja i sposób przedstawienia toku myślenia bohatera pozwala mi kojarzyć książkę z serią kryminałów o Eberhardzie Mocku Marka Krajewskiego. Nie oznacza to jednak, że „Zamach” przypadł mi do gustu. Razi mnie zaślepienie Amina Dżafari, niepozwalające mu dostrzec stopniowego przyciągania żony do terrorystów. Nie podoba mi się także zbyt wczesna śmierć zamachowca – przeczytawszy książkę, do końca nie jestem pewien przyczyn targnięcia się Silham na życie swoje i innych. Powieść nie podoba mi się, co nie oznacza, że nie warto po nią sięgnąć. Myślę jednak, że warto uprzednio zagłębić się w temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, będącego tłem książki. Na pytanie „dlaczego” nie znajdziemy w książce jednoznacznych odpowiedzi. Pytania dalej pozostają pytaniami – ja stawiam sobie dodatkowe: czy nadejdzie kres bezsensownym walkom prowadzonym w tak nieludzki sposób? Do poszukiwania optymistycznej odpowiedzi skłania postawa doktora Dżafari – pogodzony z faktami postanawia przede wszystkim leczyć ludzi – nieważne, z której strony konfliktu.

Paweł Nowak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz