środa, 11 stycznia 2012

Łukasz Hernik - Genesis. W krainie muzycznych olbrzymów

„Obserwator niebios, obserwator wszystkiego
On sam jest światem, żaden świat nie jest jego
On którego życie nigdy już nie zakończy
Nieznaną planetę dostrzega, podnosząc oczy.”
Genesis - Watcher Of The Skies (tł. Rockserwis )


Genesis – żywa legenda, historia, ikona współczesnej muzyki rozrywkowej. Zespół, który śmiało stąpał po nieznanych ścieżkach, odkrywał nowe horyzonty, wyznaczał kolejne kierunki, z których tak chętnie w późniejszych latach korzystało wielu wspaniałych muzyków. Miliony sprzedanych płyt, fanów, fanklubów, stron internetowych... No dobrze - ktoś spyta - ale to już wszyscy wiedzą, więc po co o tym pisać po raz enty? Odpowiedź jest bardzo prosta -„Genesis w krainie muzycznych olbrzymów” Łukasza Hernika - nowa biografia zespołu.
     Podziwiam Łukasza za trud jaki włożył w napisanie
tej książki, zwłaszcza, że zadanie miał wyjątkowo trudne, gdyż ciężko opowiedzieć historię kogoś, kto nie brał udziału w żadnych skandalach, nie miał żadnych wpadek. Ot, po prostu był. A mimo to, żeby było śmiesznie powstała biografia licząca bagatela ponad 600 stron. Pisanie dla pisania? Nic z tych rzeczy. Nuda? Skądże! Szczegółowe analizy płyt, utworów, wypowiedzi muzyków (którzy osobiście odpowiadali autorowi na wiele pytań), przystępny język – to główne atuty książki. Podkreślić trzeba również, iż Hernik nie skupił się tylko i wyłącznie na samej twórczości zespołu, ale także na solowych dokonaniach muzyków, dzięki czemu otrzymujemy pełny obraz muzyki, jaką stworzyli członkowie Genesis.
    Czy są jakieś wady – wiadomo, nic nie jest idealne, tak więc i tutaj coś się znajdzie. Przede wszystkim, rzuca się w oczy mniej szczegółowy opis utworów powstałych w czasach Collinsa, niż w erze Gabriela. Choć z drugiej strony, dla mnie, jako miłośnika zespołu z lat 70 nie jest to jakaś wielka strata. Reasumując, książka rewelacyjna, bardzo starannie wydana, z przepiękną szatą graficzną (nawiązującą do albumów zespołu), z wieloma unikatowymi zdjęciami muzyków, plakatów, biletów. Dlatego z wielkim bólem muszę napisać: każdy fan zespołu, miłośnik muzyki z spod znaku rocka progresywnego powinien ją mieć, nie wspominając już o przeczytaniu, pozostali – niekoniecznie.

quidam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz